Klaus stał jak wryty. Pierwszy raz czuł coś takiego. Był jednocześnie wściekły na to, że dziewczyna tak po prostu uciekła, rozczarowany, oszołomiony, a co najdziwniejsze w jakiejś części szczęśliwy, że to wszystko się zdarzyło. Te wszystkie uczucia na raz sprawiały, że nie miał pojęcia co zrobić. Zawsze potrafił poradzić sobie w każdej sytuacji i szybko reagował, ale odkąd za Caroline zamknęły się drzwi czuł się tak jakby stracił jakąś życiową szansę. Odrętwienie trwało zaledwie kilkanaście sekund, ale miał wrażenie, że to wieczność. Wiedział jedno. Nie może pozwolić Caroline teraz odejść.
~*~
Caroline wypadła z domu i zaczęła rozglądać się w około. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tak na prawdę nie ma pojęcia gdzie się znajduje. Gdy Klaus ją tu wiózł nie zwracała zbytnio uwagi na to co się dzieje. Była wtedy zbyt oszołomiona i zamyślona. Teraz stała na rozległym ganku tej pięknej białej willi stojącej na polanie. Wokół rozciągał się gęsty, iglasty las, a dom był otoczony wspaniałym ogrodem. Caroline nie wiedząc gdzie iść, zbiegła po schodkach i ruszyła szybkim krokiem wzdłóż ścieżki prowadzącej na tyły domu. Musiała ochłonąć i przemyśleć sobie to wszytko, a z tego co udało jej się zauważyć Klaus nie pofatygował się za nią. Wiedziała, że to dobrze, ale czuła się z tego powodu trochę zawiedziona. Postanowiła, że za chwilę wróci do domu i poprosi mężczyzne o to żeby podał jej adres pod którym się znajdują. Potem zadzwoni po taksówkę i będzie się starała zapomnieć o tym koszmarnym dniu. Perspektywa spojrzenia Klausowi w oczy po tym wszystkim wydawała jej się co najmniej straszna, ale Caroline nie miała innego wyjścia. Gwałtownie odwróciła się na ścieżce chcąc jak najszybciej wrócić do domu i mieć to już za sobą, ale coś stanęło jej na drodze, a raczej ktoś. Stanęła twarzą w twarz z młodą blondynką w modnym stroju. Kobieta przyglądła się jej uważnie z lekko przekrzywioną głową, a po chwili na jej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek.
-Przepraszam. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest. Już sobie idę.- Caroline chciała minąć blondynkę, ale ta nie chciała się odsunąć.
-Nie śpiesz się tak kochana. Chyba powinnyśmy porozmawiać. Jesteś kimś z służby czy kolejną zabawką Klausa?- Kobieta powiedziała to z tak nadmierną słodyczą, że Caroline stała oszołomiona nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Zabawką? O co jej chodziło? Kim ta kobieta w ogóle była, że mówiła do niej w ten sposób. Caroline już chciała odpowiedzieć coś zgryźliwego, gdy usłyszała kolejny głos.
-Rebekah nie bądź nie miła, to nasz gość.- Oczy obu dziewczyn zwróciły się w stronę śnieżnobiałej altany stojącej nieopodal. Na jednym z krzeseł siedział w niej wysoki, przystojny mężczyzna o ciemnych włosach i nienagannym stroju. Podnosił wzrok znad książki, którą zdaję się przed chwilą studiował. Caroline zastanawiała się jak mogła nie zwrócić uwagi na to, że nie jest sama, gdy mężczyzna wstał i chwilę później znalazł się obok niej.
-Elijah Mikaelson.- Wyciągnął rękę w jej stronę i uśmiechnął się lekko. Caroline odwzajemniła uścisk dłoni.- Zakładam, że to ty jesteś panną Forbes. Niklaus ostatnio dużo o tobie opowiadał.
-Ooo... To zmienia postać rzeczy. Niezwykle miło cię poznać zdziro.- Caroline przeszedł dreszcz gdy usłyszała te słowa, ale nie odważyła się popatrzeć na blondynke.
-Rebekah!- Ton mężczyzny nie znosił sprzeciwu. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a potem kobieta odwróciła się i odeszła z wściekłą miną rzucając jeszcze na odchodne nienawistne spojrzenie Caroline.
-Bardzo przepraszam za siostrę. Jest dość nie okiełznana. Więc jak? To ty jesteś słynną panną Forbes?
-Caroline.- Uśmiechnęła się i spojrzała w oczy mężczyźnie. Czaiło się w nich zainteresowanie, szczerość i uprzejmość.- A ty jesteś...?
-Elijah. Jestem stareszym bratem Niklausa. Rebekah to nasza siostrzyczka. Ma charakterek, ale nie przejmuj się nią. Po prostu jest zazdrosna.
-Czekaj, czekaj, czekaj... Niklaus to mam rozumieć Klaus? Pierwszy raz słyszę takie imię.
-No coż... Nasi rodzice byli dość staroświeccy.- Na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.
-Co miałeś na myśli mówiąc, że Rebekah jest zazdrosna? O mnie?- Caroline musiała przetrawić te wszystkie wiadomości. Nie dość, że Tyler próbował ją dziś zgwałcić, całowała się z Klausem to jeszcze pojawiła się ta dwójka.
-Rebekah ma dość trudny charakter.- Zaczęli przechadzać się po ogrodzie.- Poza tym dużo przeszła. Dopiero dziś wróciała do domu, a pierwsze co usłyszała od Klausa to liczne opowieści o tobie. Zawsze to ona była najważniejsza i teraz trudno jej się przyzwyczaić do tej zmiany ról. W dodatku nie chce nam powiedzieć co działo się z nią przez ostatnie miesiące i trochę się o nią martwimy. Mam nadzieję, że nie masz jej tego za złe.- Z tego całego opowiadania do Caroline doszła tylko część o zmianie ról i o tym, że Klaus cały czas o niej mówi. Powoli zatapiała się w myślach. Nie był jej teraz potrzebny kolejny związek. Dopiero co jej ostatni chłopak okazał się dupkiem. Nie chciała być znów skrzywdzona. Jednocześnie coś w Klausie ją przyciągała. Tajemiczość, namiętność, której zaznała niespełna 15 minut temu w tym domu. Nie potrafiła się od niego odczepić.
-Caroline...? Coś się stało.- Dziewczyna musiała otrząsnąć się z wszystkich myśli i odwróciła się w stronę Elijaha.
-Nie, nie. Wszystko okay. Po prostu miała ciężki dzień i muszę to wszystko przetrawić. Mógłbyś może podać mi adres jaki tu jest? Chciałabym zamówić taksówkę.
-Caroline!- Elijah już miał jej odpowiedzieć, gdy koło domu pojawił się Klaus.
~*~
Szedł w ich stronę szybkim krokiem, a Caroline stała jak wryta. Jej serce zaczęło bić szybciej, bo nie miała pojęcia czego się po nim spodziewać. Jego twarz nic nie wyrażała.
-Caroline musimy porozmawiać.- Spojrzał na nią niemal błagalnie, ale w jego głosie słychać było pewność siebie. Elijah przyglądał się wszystkiemu z zamyśleniem.
-Obawiam się, że muszę już wracać do domu. Robi się późno, a zanim przyjedzie taksówka minie jeszcze chwilę. Elijah miałeś mi powiedzieć adres.- Odwróciła się w stronę starszego Mikaelsona szczęśliwa, że nie musi już patrzeć w oczy Klausa.
-Och daj spokój Caroline. Odwiozę cię zaraz po tym jak porozmawiamy.
-O czym chcesz rozmawiać?- Dziewczyna zadarła podbródek i posłała mu wyzywające spojrzenie. Elijah dyplomatycznie odszedł pozostawiając im wolną przestrzeń.
-Uwielbiam kiedy się złościsz.- Na twarzy Klausa pojawił się szeroki uśmiech, ale Caroline nie zmieniła nastawienia, chociaż pochlebiało jej to co mówił.
-No więc? O czym chcesz mówić?
-Przestań kochanie. To ja powinienem być na ciebie zły. W jednej chwili całowaliśmy się, a potem ty uciekłaś bez słowa wyjaśnienia. Nie ładnie panno Forbes.- Caroline zmieszana opanowanym tonem jego głosu przyjęła jedyną znaną jej na takie okazję technikę- złość.
-Czego ty właściwie ode mnie chcesz?! Całowaliśmy się, było dobrze, a potem się skończyło. Tyle! Po prostu daliśmy się ponieść emocją.- Zdawało jej się, że na twarzy Klausa pojawiło się coś na kształt zdziwienia, ale nawet jeśli tak było to już zniknęło.
-To nie jest koniec Caroline. To dopiero początek.
-Początek czego? Daj spokój. Po prostu odwieź mnie do domu. Do cholery Klaus przestań ze mną pogrywać! Mam już dość!- W jednej chwili Mikaelson chwycił ją za ramiona i unieruchomił. Złożył na jej ustach pełen namiętności pocałonek. Z wrażenia Caroline, aż zaparło dech w piersiach.
-Możesz kochać Tylera, to on może być twoją pierwszą miłością, ale zapamiętaj jedno. Ja zamierzam być twoją ostatnią miłością.- Caroline oszołomiona tymi słowami dała mu się poprowadzić do auta. Ponownie jak ostatnim razem kiedy z nim jechała w samochodzie panowała cisza i napięcie. Dziewczyna mogła się rozluźnić dopiero po powrocie do domu, chociaż ze względu na dzisiejsze wydarzenia nie było to łatwe.
________________________________________
Hej kochani <3
Oto IV już rozdział. Do dodania go zachęcił mnie szablon, który został zrobiony na bloga. Jak Wam się podoba nowy wygląd? Ja osobiście już go uwielbiam. Dziękuję bardzo Enchanted Luna z iwillcatchyouifyoufallszablony.blogspot.com za tak wspaniale wykonaną pracę. Postanowiłam, że skoro mam już szablon to przydałoby się to uczcić nn. :D
Wiem, że miałam ją dodać w sobotę, ale niestety było trochę zamieszania związanego ze Świętami.
Właśnie. Chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt kochani. Mam nadzieję, że znajdziecie dla mnie trochę cierpliwości jeśli zdaży się tak, że przez dłuższy czas nie dodam notki.
Poza tym jak zauważyliście postanowiłam tytułować rozdziały. Może być? :D
Nie wiedziała dokładnie co pojawi się w tej notce i trochę improwizowałam i wymyślałam wszystko na bierząco, ale wydaje mi się, że wyszło nie najgorzej. Może trochę krótko, ale zawiera dużo ważnych zdarzeń.
Komentujcie i polecjacie bloga :D
Zapraszam też na mojego drugiego bloga ---> KLIK
Pozdrawiam Was kochani i jeszcze raz Wesołych Świąt ~ Annabelle
~*~
Caroline wypadła z domu i zaczęła rozglądać się w około. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że tak na prawdę nie ma pojęcia gdzie się znajduje. Gdy Klaus ją tu wiózł nie zwracała zbytnio uwagi na to co się dzieje. Była wtedy zbyt oszołomiona i zamyślona. Teraz stała na rozległym ganku tej pięknej białej willi stojącej na polanie. Wokół rozciągał się gęsty, iglasty las, a dom był otoczony wspaniałym ogrodem. Caroline nie wiedząc gdzie iść, zbiegła po schodkach i ruszyła szybkim krokiem wzdłóż ścieżki prowadzącej na tyły domu. Musiała ochłonąć i przemyśleć sobie to wszytko, a z tego co udało jej się zauważyć Klaus nie pofatygował się za nią. Wiedziała, że to dobrze, ale czuła się z tego powodu trochę zawiedziona. Postanowiła, że za chwilę wróci do domu i poprosi mężczyzne o to żeby podał jej adres pod którym się znajdują. Potem zadzwoni po taksówkę i będzie się starała zapomnieć o tym koszmarnym dniu. Perspektywa spojrzenia Klausowi w oczy po tym wszystkim wydawała jej się co najmniej straszna, ale Caroline nie miała innego wyjścia. Gwałtownie odwróciła się na ścieżce chcąc jak najszybciej wrócić do domu i mieć to już za sobą, ale coś stanęło jej na drodze, a raczej ktoś. Stanęła twarzą w twarz z młodą blondynką w modnym stroju. Kobieta przyglądła się jej uważnie z lekko przekrzywioną głową, a po chwili na jej twarzy pojawił się kpiący uśmieszek.
-Przepraszam. Nie wiedziałam, że ktoś tu jest. Już sobie idę.- Caroline chciała minąć blondynkę, ale ta nie chciała się odsunąć.
-Nie śpiesz się tak kochana. Chyba powinnyśmy porozmawiać. Jesteś kimś z służby czy kolejną zabawką Klausa?- Kobieta powiedziała to z tak nadmierną słodyczą, że Caroline stała oszołomiona nie wiedząc co o tym wszystkim myśleć. Zabawką? O co jej chodziło? Kim ta kobieta w ogóle była, że mówiła do niej w ten sposób. Caroline już chciała odpowiedzieć coś zgryźliwego, gdy usłyszała kolejny głos.
-Rebekah nie bądź nie miła, to nasz gość.- Oczy obu dziewczyn zwróciły się w stronę śnieżnobiałej altany stojącej nieopodal. Na jednym z krzeseł siedział w niej wysoki, przystojny mężczyzna o ciemnych włosach i nienagannym stroju. Podnosił wzrok znad książki, którą zdaję się przed chwilą studiował. Caroline zastanawiała się jak mogła nie zwrócić uwagi na to, że nie jest sama, gdy mężczyzna wstał i chwilę później znalazł się obok niej.
-Elijah Mikaelson.- Wyciągnął rękę w jej stronę i uśmiechnął się lekko. Caroline odwzajemniła uścisk dłoni.- Zakładam, że to ty jesteś panną Forbes. Niklaus ostatnio dużo o tobie opowiadał.
-Ooo... To zmienia postać rzeczy. Niezwykle miło cię poznać zdziro.- Caroline przeszedł dreszcz gdy usłyszała te słowa, ale nie odważyła się popatrzeć na blondynke.
-Rebekah!- Ton mężczyzny nie znosił sprzeciwu. Przez chwilę mierzyli się wzrokiem, a potem kobieta odwróciła się i odeszła z wściekłą miną rzucając jeszcze na odchodne nienawistne spojrzenie Caroline.
-Bardzo przepraszam za siostrę. Jest dość nie okiełznana. Więc jak? To ty jesteś słynną panną Forbes?
-Caroline.- Uśmiechnęła się i spojrzała w oczy mężczyźnie. Czaiło się w nich zainteresowanie, szczerość i uprzejmość.- A ty jesteś...?
-Elijah. Jestem stareszym bratem Niklausa. Rebekah to nasza siostrzyczka. Ma charakterek, ale nie przejmuj się nią. Po prostu jest zazdrosna.
-Czekaj, czekaj, czekaj... Niklaus to mam rozumieć Klaus? Pierwszy raz słyszę takie imię.
-No coż... Nasi rodzice byli dość staroświeccy.- Na jego twarzy zagościł szczery uśmiech.
-Co miałeś na myśli mówiąc, że Rebekah jest zazdrosna? O mnie?- Caroline musiała przetrawić te wszystkie wiadomości. Nie dość, że Tyler próbował ją dziś zgwałcić, całowała się z Klausem to jeszcze pojawiła się ta dwójka.
-Rebekah ma dość trudny charakter.- Zaczęli przechadzać się po ogrodzie.- Poza tym dużo przeszła. Dopiero dziś wróciała do domu, a pierwsze co usłyszała od Klausa to liczne opowieści o tobie. Zawsze to ona była najważniejsza i teraz trudno jej się przyzwyczaić do tej zmiany ról. W dodatku nie chce nam powiedzieć co działo się z nią przez ostatnie miesiące i trochę się o nią martwimy. Mam nadzieję, że nie masz jej tego za złe.- Z tego całego opowiadania do Caroline doszła tylko część o zmianie ról i o tym, że Klaus cały czas o niej mówi. Powoli zatapiała się w myślach. Nie był jej teraz potrzebny kolejny związek. Dopiero co jej ostatni chłopak okazał się dupkiem. Nie chciała być znów skrzywdzona. Jednocześnie coś w Klausie ją przyciągała. Tajemiczość, namiętność, której zaznała niespełna 15 minut temu w tym domu. Nie potrafiła się od niego odczepić.
-Caroline...? Coś się stało.- Dziewczyna musiała otrząsnąć się z wszystkich myśli i odwróciła się w stronę Elijaha.
-Nie, nie. Wszystko okay. Po prostu miała ciężki dzień i muszę to wszystko przetrawić. Mógłbyś może podać mi adres jaki tu jest? Chciałabym zamówić taksówkę.
-Caroline!- Elijah już miał jej odpowiedzieć, gdy koło domu pojawił się Klaus.
~*~
Szedł w ich stronę szybkim krokiem, a Caroline stała jak wryta. Jej serce zaczęło bić szybciej, bo nie miała pojęcia czego się po nim spodziewać. Jego twarz nic nie wyrażała.
-Caroline musimy porozmawiać.- Spojrzał na nią niemal błagalnie, ale w jego głosie słychać było pewność siebie. Elijah przyglądał się wszystkiemu z zamyśleniem.
-Obawiam się, że muszę już wracać do domu. Robi się późno, a zanim przyjedzie taksówka minie jeszcze chwilę. Elijah miałeś mi powiedzieć adres.- Odwróciła się w stronę starszego Mikaelsona szczęśliwa, że nie musi już patrzeć w oczy Klausa.
-Och daj spokój Caroline. Odwiozę cię zaraz po tym jak porozmawiamy.
-O czym chcesz rozmawiać?- Dziewczyna zadarła podbródek i posłała mu wyzywające spojrzenie. Elijah dyplomatycznie odszedł pozostawiając im wolną przestrzeń.
-Uwielbiam kiedy się złościsz.- Na twarzy Klausa pojawił się szeroki uśmiech, ale Caroline nie zmieniła nastawienia, chociaż pochlebiało jej to co mówił.
-No więc? O czym chcesz mówić?
-Przestań kochanie. To ja powinienem być na ciebie zły. W jednej chwili całowaliśmy się, a potem ty uciekłaś bez słowa wyjaśnienia. Nie ładnie panno Forbes.- Caroline zmieszana opanowanym tonem jego głosu przyjęła jedyną znaną jej na takie okazję technikę- złość.
-Czego ty właściwie ode mnie chcesz?! Całowaliśmy się, było dobrze, a potem się skończyło. Tyle! Po prostu daliśmy się ponieść emocją.- Zdawało jej się, że na twarzy Klausa pojawiło się coś na kształt zdziwienia, ale nawet jeśli tak było to już zniknęło.
-To nie jest koniec Caroline. To dopiero początek.
-Początek czego? Daj spokój. Po prostu odwieź mnie do domu. Do cholery Klaus przestań ze mną pogrywać! Mam już dość!- W jednej chwili Mikaelson chwycił ją za ramiona i unieruchomił. Złożył na jej ustach pełen namiętności pocałonek. Z wrażenia Caroline, aż zaparło dech w piersiach.
-Możesz kochać Tylera, to on może być twoją pierwszą miłością, ale zapamiętaj jedno. Ja zamierzam być twoją ostatnią miłością.- Caroline oszołomiona tymi słowami dała mu się poprowadzić do auta. Ponownie jak ostatnim razem kiedy z nim jechała w samochodzie panowała cisza i napięcie. Dziewczyna mogła się rozluźnić dopiero po powrocie do domu, chociaż ze względu na dzisiejsze wydarzenia nie było to łatwe.
________________________________________
Hej kochani <3
Oto IV już rozdział. Do dodania go zachęcił mnie szablon, który został zrobiony na bloga. Jak Wam się podoba nowy wygląd? Ja osobiście już go uwielbiam. Dziękuję bardzo Enchanted Luna z iwillcatchyouifyoufallszablony.blogspot.com za tak wspaniale wykonaną pracę. Postanowiłam, że skoro mam już szablon to przydałoby się to uczcić nn. :D
Wiem, że miałam ją dodać w sobotę, ale niestety było trochę zamieszania związanego ze Świętami.
Właśnie. Chciałabym Wam życzyć Wesołych Świąt kochani. Mam nadzieję, że znajdziecie dla mnie trochę cierpliwości jeśli zdaży się tak, że przez dłuższy czas nie dodam notki.
Poza tym jak zauważyliście postanowiłam tytułować rozdziały. Może być? :D
Nie wiedziała dokładnie co pojawi się w tej notce i trochę improwizowałam i wymyślałam wszystko na bierząco, ale wydaje mi się, że wyszło nie najgorzej. Może trochę krótko, ale zawiera dużo ważnych zdarzeń.
Komentujcie i polecjacie bloga :D
Zapraszam też na mojego drugiego bloga ---> KLIK
Pozdrawiam Was kochani i jeszcze raz Wesołych Świąt ~ Annabelle