sobota, 9 listopada 2013

Rozdział II

Caroline przewracała się z boku na bok, ból głowy coraz bardziej dawał się we znaki. Zrezygnowana zwlekła się z łóżka i udała do łazienki. W głowie miała pustkę, nie miała pojęcia co działo się wczoraj wieczorem po wyjściu Eleny. Wzięła zimny prysznic i ubrała się w krótkie spodenki i bluzkę, po czym zeszła do kuchni.
-Co do cholery?- Na stole stało przygotowane śniadanie, składające się z rogalików, soku i innych składników. W pierwszej chwili przyszło jej do głowy, że to mama doznała nagle olśnienia i postanowiła wynagrodzić jej lata kiedy w ogóle się nią nie interesowała, ale to było niemożliwe, bo pani Forbes miała wrócić z nocnej zmiany dopiero koło południa. Blondynka podeszła do stołu i zaczęła uważnie przyglądać się wszystkiemu co na nim stało. Koło wazonu z kwiatami zauważyła kopertę, po którą bez namysłu sięgnęła.
Caroline! 
Byłem zmuszony wyjść wcześniej. Przepraszam, że nie zaczekałem, aż się obudzisz, ale niestety mam różne obowiązki. Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało śniadanie. Zostawiłem Ci też aspirynę, bo zakładam, że się przyda. Powodzenia w leczeniu kaca. Skontaktuję się z Tobą w najbliższym czasie.
                                                                                           Klaus
-Caroline w co ty się wpakowałaś?- Dziewczyna usiadła przy stole i zakryła twarz rękami, próbując sobie przypomnieć co zdarzyło się wczoraj. Wiedziała tylko, że Elena przyprowadziła do niej tego Klausa. Później pochłaniała kieliszek za kieliszkiem i film jej się urwał. Przez jej głowę przechodziło pełno scenariuszy z wczorajszej nocy. Sama nie wiedziała, czy chce na prawdę wiedzieć co się wydarzyło. Cholera. Przecież ona wiedziała co się wydarzyło. Upiła się, nie wiedziała co robi, a ten dupek postanowił wykorzystać sytuacje. Jasne. Jak zwykle musiała się w coś wpakować. Teraz marzyła już tylko o jednym, żeby już nigdy nie spotkać tego gościa.

                   

                                             ~*~

Davina siedziała na łóżku studiując księgi. Mimo, że miała do dyspozycji wszystko czego potrzebowała, wciąż nie potrafiła dostatecznie kontrolować swojej magii, co coraz bardziej ją wkurzało. 
-Nie martw się. Czuję, że już niedługo ci się uda.
-Elijah!- Davina podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce na szyje.- Dlaczego tak długo mnie nie odwiedzałeś?- Młoda wiedźma zrobiła urażoną minę. Razem szli przez pokój w stronę masywnego stołu i ciemnego drewna, stojącego pod oknem.
-Raczej nie muszę opowiadać ci gdzie byłem, bo wiem, że śledziłaś moje ruchy.- Posłała mu przepraszające spojrzenie.
-Muszę ćwiczyć. 
-Nic nie szkodzi. Mam coś dla ciebie.
-Tylko nie mów mi, że to kolejne księgi. Mam już ich dość.- Wampir rzucił okiem w stronę porozrzucanych ksiąg.
-Tym razem nie. To coś innego.- Wyciągnął z kieszeni marynarki smukłe, granatowe pudełeczko. Davina chwyciła je zadowolona. Wewnątrz była srebrna bransoletka wysadzana małymi diamencikami.
-Masz gust.- Posłała mu wesołe spojrzenie.- Teraz powiedz czego potrzebujesz.
-Czy muszę mieć jakiś powód, żeby odwiedzić moją ulubioną czarownicę?- Posłał jej rozbawione spojrzenie. Nie czuł się tak dobrze w niczyim towarzystwie. No może poza Hayley, ale to była inna sytuacja. Davina była dla niego jak córka. Nie wiedział, dlaczego tak się działo, ale nie przeszkadzało mu to. Zwłaszcza, że sam nie mógł mieć dzieci. 
-Nie widziałam cię odkąd Klaus wyjechał z Nowego Orleanu. Coś musiało cię tu sprowadzić. Co tam u ciebie i u Hayley? Jak ona się czuje?
-U nas wszystko dobrze kochanie. Hayley... no cóż... Wiesz, że dużo przeżyła, ale teraz jest już lepiej. Stara się zapomnieć.
-A ty oczywiście jej w tym pomagasz?- Posłała mu rozbawione spojrzenie.
-Staram się. Co z Klausem?
-To co zwykle. Klaus raczej nigdy się nie zmieni, a jeśli jakimś cudem to się stanie, to będę naprawdę zaskoczona. Elijah?
-Słucham?
-Czy jeśli to wszystko się wreszcie skończy będę mogła mieszkać z tobą i Hayley?- W jej głosie słychać było błaganie. 
-Przecież wiesz Davino, że w naszym domu zawsze jest dla ciebie miejsce. Wszystko zależy od Klausa. Jeśli nie będzie chciał się zgodzić, postaram się go przekonać.- Pierwotny wiedział, że to nie będzie łatwe. Klaus nienawidził kiedy coś mu się zabierało. Elijah zdążył się już o tym przekonać na własnej skórze, kiedy związał się z Hayley. Mimo to nie żałował, ponieważ była to najlepsza decyzja jaką podjął w życiu.- Mogłabyś mi powiedzieć po co Klaus tu przyjechał.
-Chodzi o doppelgangera Petrovej.- Na to nazwisko rysy Elijaha stwardniały. Katerina przysporzyła jego rodzinie, już wielu problemów i wiedział, że nie wróży to nic dobrego.
-Czego mój brat od niej chce?
-Wiem tylko tyle, że Katherine mu coś ukradła. Więcej nie chciał mi powiedzieć.
-Nie szkodzi. Dziękuję ci Davino.

                                             
       
                                                                  ~*~
-Eleno! Czy uraczysz mnie wreszcie i odbierzesz?! Zostawiłam ci już chyba z 10 wiadomości. Jak tak dalej pójdzie zapcham ci całą skrzynkę. Jeśli nie odbierzesz osobiście przyjadę do twojego domu i wypruję ci flaki!- Caroline rzuciła telefon na fotel i zaklnęła, ale od razu pożałowała swojego wybuchu. Zalała ją kolejna fala bólu głowy. Położyła się na sofie i włączyła telewizor. Była naprawdę przerażona tym co mogło się wczoraj zdarzyć, a Elena była jedyną osobą, która być może coś wiedziała. No może poza tym Klausem, ale o nim wolała nie myśleć. Dziesięć minut później w pokoju rozległ się dźwięk oznaczający smsa. Caroline rzuciła się w stronę komórki.
Od: Elena
Spotkajmy się za pół godziny w Grillu.

                                

                                                    ~*~
-Powiesz mi dlaczego nie odbierałaś?- Caroline rzuciła torebkę na krzesło i utkwiła w przyjaciółce wyczekujące spojrzenie.
-Przepraszam Caroline. To nie tak, że cię unikałam, tylko po prostu mam strasznego kaca. Wstałam dopiero godzinę temu. Dlaczego się tak do mnie dobijałaś i groziłaś mi wypruciem flaków? Myślałam, że Damon ni da mi spokoju, jak to usłyszał. Postanowił mnie troche powkurzać i ponabijać się ze mnie. 
-Jesteś jedyną osobą która może mi powiedzieć co się wczoraj wydarzyło.
-Jak to co? Upiłyśmy się i wiem, że poznałam cię z jakimś przystojniakiem, ale niestety nic więcej nie mogę ci powiedzieć. Wyszłam.- Caroline przez chwilę liczyła, że Elena pomoże jej rozwiązać tą zagadkę, ale najwyraźniej się myliła. Jej przyjaciółka nie miała pojęcia co się stało. 
-Świetnie. Już chyba gorzej być nie może.- Caroline od razu pożałowała swoich słów, gdy zobaczyła spojrzenie Eleny.
-Nie była bym tego taka pewna. Przyszedł nasz nieznajomy.- Caroline odwróciła się gwałtownie. Do Grilla właśnie wchodził Klaus, tym razem bez obstawy, a gdy je zobaczył skierował sie w ich stronę.
-Witam panie.- Caroline przeszedł dreszcz na dźwięk jego głosu. 
-Nie masz co robić, czy nas śledzisz?- Caroline posłała mu wściekłe spojrzenie, bo nie mogła się zmusić, żeby powiedzieć coś miłego.
-Widzę, że masz dziś zły humor. Jak śniadanie?- Uśmiechnął się do niej niewinnie, podczas gdy Elena z zaiteresowaniem przyglądała się tej wymianie zdań.
-Wolałam nie próbować. Kto wie czego tam dosypałeś.- Śmiech Klausa rozlał się po całej sali. 
-Zaczynam cię coraz bardziej lubić Caroline. 
-Dziwne. Ja mam zupełnie na odwrót.- Posłała mu sztuczny uśmiech. Pierwotny rzeczywiście coraz bardziej lubił tą zadziorną blondynkę. Było w niej coś co każdego przyciągało i ten błysk w oku kiedy była zła.
-No cóż, jeszcze się do mnie przekonasz. Zobaczysz.  
-Nie bądź tego taki pewny.
-Do zobaczenia wkrótce kochanie.- To słowo jeszcze bardziej rozgniewało Caroline. Rzuciła mu wściekłe spojrzenie, ale nie zdążyła nic odpowiedzieć, bo Klaus odszedł.

                         

                                                           ~*~
-Elijah. Czemu zawdzięczam twoją wizytę?- Klaus wszedł do salonu i zdziwił się widząc brata popijającego burbona.
-Ktoś musi cię pilnować. Przecież wiesz, że beze mnie zawsze wpadasz w jakieś kłopoty.
-Jak Hayley?- Klaus nie chciał dopuścić do swojej świadomości faktu, że tak naprawdę martwił się o tą dziewczynę.
-Już lepiej, stara się zapomnieć. Powiesz mi bracie co planujesz?- Klaus uśmiechnął się do niego i podszedł do barku.
-Dowiesz się w swoim czasie. Nie martw się Elijah. Poradzę sobie bez twojej pomocy. Możesz wracać do ukochanej.
-Wiesz, że nie mogę. Gdzie Rebekah?- Klaus zastygł na dźwięk imienia siostry. Powoli odwrócił się do Elijaha.
-Dlaczego wszystko cię tak interesuje? Jesteś naprawdę bardzo wkurzający.
-Przede wszystkim jestem twoim starszym bratem.

                         

_________________________________________________
Hej kochani! :D
Oddaje do Waszej dyspozycji 2 rozdział.
Podoba się? Mam nadzieję, że tak bo starałam się.
Strasznie się cieszę, że komentujecie. Oby tak dalej. 
Zapraszam na mojego pierwszego bloga -----> KLIK
Nn dodam za tydzień. :D
Komentujcie i obserwujcie bloga :D
Pozdrawiam ~ Annabelle

piątek, 1 listopada 2013

Rozdział I

W Mystic Grillu codziennie pojawiało się wielu turystów. Przyjeżdżali, zamawiali coś, a potem wyjeżdżali. Nikt z tutejszych mieszkańców specjalnie nie zwracał na nich uwagi, bo wiedział, że są tu tylko przyjazdem. Mimo to nie sposób było nie zastanawiać się kto to jest, gdy do baru wszedł mężczyzna o jasno brązowych włosach i zgrabnej posturze w towarzystwie dwóch ogromnych typów. Wyglądało na to, że byli jego ochroniarzami. Taki widok nie zdarzał się często w tak małym miasteczku jak Mystic Falls. Nie uszło to uwadze młodej blondynce, która z zaciekawieniem oderwała się od drinka i całą swoją uwagę skupiła na nowo przybyłym.
-Caroline?- Elena rzuciła w jej kierunku baczne spojrzenie, gdy zorientowała się, że przyjaciółka jej nie słucha.- Coś nie tak? Wyglądasz jakbyś zobaczyła ducha.- Caroline powoli odwróciła się w jej stronę. Na jej twarzy malował się szeroki uśmiech.
-Widziałaś tego przystojniaka?- Elena zaczęła się oglądać na wszystkie strony.- Tam, przy barze. Dopiero wszedł.
-Caroline, przypominam ci, że masz chłopaka. 
-Oj tam. Nie nudź. To, że ty jesteś tak chorobliwie wierna Damonowi nie znaczy, że ja też muszę być taka w stosunku do Tylera. Jeszcze nie jesteśmy małżeństwem i wcale się na to nie zanosi.- Elena zauważyła jej smętny uśmiech.
-Znów się pokłóciliście?
-Jakoś nie możemy się dogadać. On raczej nie traktuje tego poważnie, więc ja też nie muszę.- Znów odwróciła się w stronę nowo przybyłego. 
-To jeszcze nie powód, żeby wzdychać do każdego przystojnego faceta, który pojawi się koło ciebie. 
-Och przestań. Nie praw mi kazań. Ja zamierzam uczcić początek wakacji jak najlepiej. W końcu już za trzy miesiące będziemy w collegu.- Caroline uniosła szklankę w geście toastu, a Elena wiedząc, że przyjaciółka ma rację uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i wypiła drinka, gestem przywołując kelnera. 

                         

Klaus obserwował dwie dziewczyny od chwili, gdy wszedł do Grilla. Jedna z nich była na pewno sobowtórem. Elena Gilbert, która właśnie upijała się w towarzystwie uroczej blondynki. Uroczej? Klaus zaśmiał się w duchu na to określenie. Mogła być co najwyżej uroczą przekąską. Swoją drogą nie najgorzej pachniała. Klaus skinął na jedną ze swoich hybryd, która momentalnie stawiła się u jego boku.
-Ty i Tom możecie już iść. Nie będę was więcej potrzebował.
-Ale...
-Stuart co ja powiedziałem?- Mimo sentymentu do swoich hybryd Klaus już wiele razy przekonał się, że potrafią zdenerwować. Z tym swoim oddaniem i lojalnością doprowadzali go czasem do szału, ale umiał ich ukierunkować. 
-Gdyby pan czegoś potrzebował to...- Klaus rzucił mu miażdżące spojrzenie  i mężczyzna pospiesznie odszedł. Wiedział, że ten wzrok nie wróży nic dobrego więc starał się tego uniknąć. Klasu powrócił myślami do dziewczyn siedzącym przy stoliku na przeciwko. Śmiały się i co chwilę rzucały w jego stronę ukradkowe spojrzenie. Udawał, że tego nie zauważa, ale to wszystko coraz bardziej go intrygowało. Tym bardziej, że Elena miała chłopaka. Nie wiedział jeszcze dokładnie z którą z przyjaciółek siedziała. Z wiedźmą czy dziewczyną wilkołaka. Wytężył słuch, aby dowiedzieć się o czym rozmawiają.
-Idź do niego.
-Żartujesz? Jesteśmy kompletnie zalane Eleno. Powinnyśmy uważać, żeby nie zrobić nic głupiego. W szczególności ja. 
-Przestań. Sama mówiłaś, że chcesz zaszaleć. Gdzie się podziała twoja pewność siebie? Caroline Forbes, nie poznaję cię. Dawniej jeśli powiedziałaś, że jakiś facet jest przystojny to starałaś się go poderwać za wszelką cenę.
-Wiem, ale on jest starszy od nas.
-No i co z tego? Damon też jest starszy ode mnie.- Jakieś 100 lat, dodał w myślach Klaus. Widocznie Caroline nie widziała nic o wampirach i innych stworzeniach.
-Ale...- Caroline wyglądała na zmieszaną.
-Nie wierzę! Caroline Forbes została onieśmielona przez turystę.- Na twarzy Klausa pojawił się mimowolny uśmiech, który pogłębił się jeszcze bardziej, gdy usłyszał tłumaczenie Caroline. 
-Wcale nie. Po prostu nie chce mi się z nim gadać.
-Nie? Okay. To ja z nim pogadam.
-Co?! Nie, czekaj...- Caroline próbowała powstrzymać przyjaciółkę, ale ta szła już chwiejnym krokiem w stronę Klausa. Dziewczynie nie pozostawało nic innego jak czekać na rozwój wypadków. Dla rozładowania stresu wypiła kolejnego drinka. Klaus specjalnie starał się nie zwracać uwagi na Elenę idącą niepewnie w jego stronę, więc zajął się swoim Burbonem. 

                           

-Hej.- Pierwotny odwrócił się w poszukiwaniu osoby, która to powiedziała. Był świetnym aktorem, więc z łatwością udało mu się wcielić w rolę zaskoczonego gościa. Jednocześnie zadziwiała go pewność siebie Eleny, która ujawniała się zapewne dopiero po spożyciu alkoholowych trunków.
-Cześć.- Pierwotny starał się być przyjazny. Uśmiechnął się na przywitanie i zwrócił na nią zaciekawione spojrzenie. Caroline przyglądała się wszystkiemu niepewnie, wlewając w siebie kolejne dawki alkoholu.
-Zastanawiałyśmy się właśnie z koleżanką, czy może nie przysiadł byś się do nas?- Klaus udał, że rozważa tą propozycję.- Proszę. Widzisz, moja przyjaciółka jest dość nieśmiała.- Elena nachyliła się w jego kierunku i zaczęła szeptać jednocześnie chichocząc. Było widać, że nieźle się wstawiła.- Podobasz jej się, tylko się wstydzi. Zechciałbyś mi pomóc?
-Z przyjemnością.- Elena, aż zachwiała się z radości. Klaus wstał i chwycił ją w pasie, żeby nie upadła.- Chyba trochę za dużo wypiłaś.
-Bzdura. Nie gadaj tylko chodź ze mną.- Brunetka pociągnęła go za sobą wciąż się śmiejąc.- Widzisz Caroline? Przyprowadziłam go dla ciebie.- Widać było, że blondynka była wściekła i zażenowana. Na jej twarzy pojawiły się rumieńce. 
-Miło mi. Jestem Klaus Mikaelson.- Pierwotny wyciągnął rękę w jej kierunku. Caroline popatrzyła na niego niepewnie i uścisnęła dłoń. 
-No widzę, że się jakoś dogadacie. Ja już lecę. Damon na mnie czeka.- Elena mało dyskretnie posłała Caroline znaczące spojrzenie, na co dziewczyna jeszcze bardziej się zawstydziła i odwróciła wzrok od idącej w kierunku drzwi przyjaciółki.
-Muszę się napić.- Skinęła na kelnera.

                           \

Zaledwie trzydzieści minut i kilka drinków wystarczyło, żeby zachowanie Caroline się zmieniło. Klaus dbał o to, żeby nie zabrakło jej alkoholu. Opowiedziała mu o wszystkim. Począwszy od jej związku z Tylerem, skończywszy na takich błahych rzeczach jak zawartość jej szafy. Traktował to jak zabawę. Teraz z uśmiechem na ustach patrzył jak tańczyła na środku parkietu wymachując rękami. Czerpał satysfakcję z tego widoku. Nie wiedział dlaczego, ale tak było. Z leniwym uśmiechem wstał i podszedł do dziewczyny.
-Mogę się przyłączyć?- Posłał jej jeden ze swoich zabójczych uśmiechów. W odpowiedzi Caroline zarzuciła mu ręce na szyje i zaczęli razem tańczyć. To zdecydowanie nie był ulubiony rodzaj muzyki Klausa, więc ucieszył się, gdy z głośników popłynęły spokojne dźwięki nastrojowej piosenki. Caroline przylgnęła do niego i spokojnie kroczyli po środku parkietu. 
-Jesteś dobrą tancerką. Caroline?- Poczuł, że ciało dziewczyny staje się coraz cięższe i bezwładne. Zasnęła. Klaus chwycił ją w ramiona, nie zwracając uwagi na gapiów, którzy przyglądali im się z zaciekawieniem.

                            http://images5.fanpop.com/image/photos/25300000/Klaus-Caroline-klaus-and-caroline-25390717-500-282.gif

Klaus powoli wyjął Caroline z łóżka i wszedł do jej domu. Najwyraźniej nikogo nie było, bo nie wyczuł żadnego bijącego serca. Udał się na górę gdzie jak przepuszczał znajdowała się jej sypialnia. Od razu poznał, że to ona , gdy tylko się tam znalazł. W czasie ich rozmowy Caroline dokładnie mu opowiedziała jak wygląda jej pokój. Pierwotny ostrożnie położył dziewczynę na łóżku. Gdy popatrzył na jej spokojną twarz ogarnęło go dziwne uczucie. Spotkał się z czymś takim już raz, wtedy gdy pierwszy raz usłyszał bicie serca swojego dziecka. Wtedy gdy... Odepchnął od siebie tą myśl. Zdecydował kiedyś, że nigdy nie będzie o nim wspominać. Jeszcze raz popatrzył na Caroline. Zauważył, że oczy dziewczyny lekko drgnęły, gdy powoli wycofywał się z pokoju. Po chwili złapała go za nadgarstek.
-Zostań ze mną.- Klaus nie potrafił jej odmówić.

                      
_____________________________________________
Postanowiłam dodać ten rozdział dzień wcześniej. Powód? Po prostu miałam chęć do pisania i cieszę się, że to zrobiłam, bo jutro muszę dodać jeszcze notke na drugiego bloga.
Jestem bardzo zadowolona po prologu. Z waszych komentarzy wynika, że chyba Wam się podobało.
Mam nadzieję, że ten post też przypadnie Wam do gustu.
Oto pierwsze spotkanie Klausa i Caroline.
Zaczynając pisać 1 rozdział właściwie sama nie wiedziałam co się wydarzy, ale później natchnienie samo przyszło.
Podoba się? Skomentuj i wyraź swoją opinie :D
Zapraszam na mojego pierwszego bloga ---> KLIK
Komentujcie i polecajcie bloga ~ Annabelle